Co czuja ludzie, ludzie?!
Kobiety i mezczyzni, ci ktorzy doceniaja siebie na wzajem, ci dla ktorych roznice miedzy nami sa tak oczywiste i za ktore je wlasnie kochaja! Ci, dla ktorych nie wazne aby z mezczyzny "zrobic" kobiete, a z "kobiety" mezczyzne.
Co oni czuja w dzisiejszych czasach ? Czy moze czuja to co ja?
Czuja zagubienie,
brak sily,
brak checi aby ogarnac to wszystko?
Gdy w koncu przychodzi totalne zagubienie, wchodzisz na te wszystkie "pseudo" strony, wchodzisz na blogi, wchodzisz na fora, aby znowu sie przekonac, po raz kolejny, jak ten swiat tonie i znowu opasc z sil i powiedziec... "Ja pierdole, przeciez to nie moze byc prawda!"
Czy nikt tego nie widzi? Swiat sie zmienia, nie na lepsze, o nie! Zmienia sie to co piekne, co najpiekniejsze, zmieniaja sie kobiety. Na szczescie nie wszystkie, ale czasem sie boje, a czasem nawet jestem przekonany, ze te najpiekniejsze(w swoim sercu), to wyginajacy gatunek. Tak jak i mezczyzni(oni tez sie zmieniaja, w koncu w mysl praw natury, nie ma akcji bez kontrakcji), ktorzy kiedys rozumieli kobiety doskonale, ktorzy kiedys wiedzieli co robic, jak sie zachowac, ktorzy wiedzieli, ze one kochaja byc podziwianie, adorowane, uznawane za boginie. Swiat nie byl piekny, potrzebowal zmian, kobiety nie mialy od zycia tego czego potrzebowaly, tego co im sie nalezalo od poczatku swiata, ale to nie znaczy, ze "tamten" swiat to tylko wizje cierpien i placzu. Co sie dzieje dzisiaj? To kierunek w dol... na samo dno.
Swiatelko w tunelu, to nieliczne, bardzo nieliczne felietony, gdzie mozesz poczuc sie w koncu mezczyzna. To nie oznacza drogie feministki, poczuc sie wladca, poczuc wladze, poczuc, ze kobieta spelni jego jedyna zachcianke w zamian za nic. Takie felietony jak ostatni, w ktorym przeczytalem to co by napisalo moje odbicie w lustrze. Slowa kobiety...
Niezwykle, niezwykle, ze kobieta, ktora jest swiadoma swoich praw i swiadoma tego, ze swoje "idolki" swej "rasy", to tak naprawde nowa "bomba nuklearna XXI wieku". Nie moglem wyjsc z podziwu, bo jak dotad myslalem, ze "one" sie trzymaja wszystkie razem.
Dlaczego ten stereotyp tak czesto pokrywa sie z prawda? Feministka, ta najdzielniejsza, ta najbardziej podziwiana przez swoje "bojowniczki w obronie lepszego swiata" to ta, ktora tak na prawde kiedys zostala skrzywdzona przez mezczyzne i kazda moze sobie mowic co chce. Moze mnie nawet okrzyknac kolejnym po nostradamusie, I don't give a shit. Ja jestem tego pewny, ze jesli nie teraz, jesli nie dzis, to przyjdzie taki dzien, przyjdzie taka chwila, wieczorem w swoim pustym domu, ze swoim zbiorem ksiazek napisanych w idee "lepszego swiata". Kiedy bedzie miala 30, 40, 50, 80 lat, nie wazne. Przyjdzie taki dzien kiedy zaplacze, tak cicho, zeby nikt nie widzial, zeby nie zabic swojego wizerunku "tFardej", czemu ja nie spotkalo szczescie miec tego "jedynego". Moze byc to biseksualistka, lesbijka, heteroseksualna, czy wszystko na raz. Nadejdzie taka chwila.
Ok. moze nie wszystkie, pozwole sobie na ta chwile slabosci, bo zdarzaja sie przypadki takie kiedy kobieta zyje z idealnym mezczyzna, a mimo to czuje sie nieswojo.
Mimo wszystko...
There is an ordinary world,
Somehow I have to find...