Wlasnie poczytalem sobie ciekawy artykul na onecie, swoja droga jeden z wielu, ktore sie pokazuja juz od jakiegos czasu.
I tak sobie siedze, i tak sobie mysle, kto ma racje?
Czy kiedys sie dowiemy kto ma racje?
Juz kiedys o tym nawijalem i to bylo dawno, bo ciezko to wytlumaczyc co czuje. Ciezko tez to opisywac bedac przedstawicielem jednej z Plci. Jak to mozna wytlumaczyc bedac caly czas przedstawicielem opinii subiektywnej. Jak to QRWa jest mozliwe. Ktos mi to moze wytlumaczyc?
I mimo tego, ze moja opinia stala sie subiektywna juz w momencie pisania tego tekstu czym sie roznie od tych ludzi, ktorzy mysla, ze pozjadali wszystkie rozumy na swiecie.
Czy moze byc tak jak kiedys? Nie. Czy moze byc normalnie? Tez nie. Dlaczego? To faktycznie ciekawe, mozna by powiedziec taka moja zyciowa cecha negatywna. Mam zarodki tego by byc za starym modelem rodziny, probuje z tym walczyc ale jak moge gdy sie pojawia tyle opinii o facetach, o tym jak jest zle kobietom.
Szkoda, ze nie jestem szefem jakiejs firmy robiacych sondaze, bo interesowalo by mnie to jak wyglada sprawa z zatrudnianiem kobiet w firmie, ktorej szefem jest kobieta. Patrzac z punktu widzenia pracodawcy to przeciez w jego interesie jest to by pracownik nie przebywal na jakichs przymusowych zwolnieniach. A takim zwolnieniem jest urlop maciezynski. Przeciez to jest fakt. Czemu nikt tego nie mowi? Dlaczego? Bo od razu ten ktos bylby zniszczony, bo jest szowinista :P
O wojsku to tez ciekawy motyw. Chodzi w skrocie o przedstawienie tego, ze feministki walcza o rownouprawnienie ale w tych dziedzinach zycia, ktore sprawia, ze bedzie to z satysfakcja dla nich. W obrazowej formie wyglada to tak. Dziecko chce zostac doroslym, bo widzac doroslego widzi, ze moze robic wszystko. Nie zdaje sobie sprawy z tego, ze bycie doroslym ma tez swoje wady. Natomiast feministki daza do tego, zby zostac doroslym ale w tej fajnej czesci. Ta niefajna odrzucaja. A jak ktos sie burzy to mowia, ze przeciez one nie moga tego robic. Gdzie tu w takim razie rownouprawnienie?
Czy to tylko konflikt nazewnictwa? Rownouprawnienie. Kto by pomyslal, ze to co sie dzis dzieje ma zero wspolnego z tym slowem. Gubie sie juz w tym. Gubie sie, ze z jednej strony kobiety chca byc traktowane rowno, ale z drugiej strony lubia byc adorowane przez faceta, lubia byc przepuszczane pierwsze, lubia aby facet im pomagal. Dlaczego? Bo to mile, chociaz jest to oznaka dawnego stylu zycia. Dlaczego sie tego nie pozbeda?:P Heh, a kto by sie pozbywal tego co ci sie podoba. A ze to jakby ma "malo" wspolnego z tym co teraz sie dzieje to co? Wymyslimy jakas wymowke i bedzie dobrze. No i wymyslono. Ze to jest obowiazek kulturalnego faceta. Hmmm fajnie obowiazek :]
Czy to sie zbliza koniec? Ostatnio jak bylem w USA probowalem pomoc dziewczynie amerykance. Wkurza mnie, ze dziewczyna idaca ze mna niesie cos a ja mam puste rece. Chcialem jej pomoc wiec wzialem to co niosla. A ona do mnie z tekstem, ze ona tez to moze poniesc. A ja wiem, ale chcialem pomoc. Od tego momentu zaczela mi nawijac cala wiazanke, ze to ze jest kobieta nie znaczy, ze facet jej musi pomagac.
Czy to juz koniec? Chyba tak. Bo jak tu sie moze odnalezc teraz taki gosc jak ja? Jak ja moge zareagowac, jak jedna dziewczyna mi mowi, ze nie potrzebuje pomocy a druga bedzie mowila, ze jestem szowinistom, nie-kulturalnym chlopakiem, bo jej nie chce pomoc.
I tak od jakiegos czasu modle sie o to, zeby to sie w koncu skonczylo, zebym sie nie musial zastanawiac kto ma racje. Czy kiedys bedzie to mozliwe? Czy bede mogl zyc nie myslac o tym, ze jestem facetem tym fajansem, ktory chce dla kobiet najgorzej? Ze jestem tym draniem co tylko liczy na jedno. A to, ze kobiety sa uwielbiane przez facetow za to kim sa odchodzi na dalszy plan. Szkoda, na prawde szkoda...
It's me, a man, women's worst nightmare...
Truth